sobota, 2 maja 2015

Nieznajoma.

Siedziałam właśnie na szkolnej stołówce na tak zwanym podeście, czyli w miejscu dla tych wyżej usytuowanych. Tak na prawdę, gdyby nie Harry nawet nie spojrzałabym w tą stronę. Nie należę do osób specjalnie bogatych. Jestem na poziomie przeciętnym - niczego mi nie brakuje, ale też nie na wszystko mnie stać. Harry jest moim przeciwieństwem. Jego ojciec jest prawnikiem, a mama architektem ogrodów. Lubię jego rodziców. Są bardzo sympatyczni i przyjęli mnie bardzo ciepło.
Annie ciągle powtarza, że naprawiłem jej syna. Jednak ja tak nie uważam. Harry sam chciał się zmienić, a ja mu tylko w tym towarzyszyłam. Powracają do tematu nie lubię siedzieć na podeście. Patrzysz wtedy na wszystkich z góry. Kiedyś chciałam usiąść gdzieś indziej, ale mój chłopak kategorycznie zaprzeczył. "Jesteśmy w związku, dlatego musimy siedzieć razem." - cytuję. Nie chciałam kłócić się z nim o głupie miejsce dlatego nie zaczynałam więcej tego tematu.
Od imprezy u Paris minęły trzy dni i jak na razie do tej pory nie mieliśmy żadnej sprzeczki z czego bardzo się cieszę. Na podeście znajdują się trzy stoliki, a nasza paczka zajmuje ten środkowy. Obok mnie siedział Zayn, Niall, Liam, Lou, Katy, El, Jay i Lucas. W stoliku obok siedziała Paris wraz ze swoją sztuczną świtą, a w drugim szkolna drużyna sportowa wraz z cheerleaderkami. Lubiłam ich. Byli sympatyczni i dało się z nimi normalnie porozmawiać. Natomiast stoliki przed nami zajmowały poszczególne grupy - muzycy, ludzie z kółka fotograficznego i teatralnego, lepiej uczący się, mole książkowe, stylistki, koszykarze, siatkarze, zespół dopingujący drużyną piłki nożnej. Wspomniałam już, że Harry jest w drużynie szkolnej? Jest na ataku. W tym roku starają się zdobyć mistrzostwo. Mam nadzieję, że im się to uda. Poza tym mój chłopak jest bokserem. Kiedyś uczestniczył w nielegalnych walkach, ale od kiedy jest ze mną przestał to robić bo dobrze wiedział, że nie zniosę patrzeć jak ktoś go bije. To jest zbyt bolesne. Nadal boksuje, ale tylko na siłowni, która znajduje się nie daleko kwiaciarni, w której pracuję w weekendy.
-O czym tak myślisz, skarbeńku? - zapytał Zayn obejmując mnie ramieniem na co lekko się uśmiechnęłam.
-Niczym co by cię interesowało. - pokazała mu język na co dźgnął mnie palcem w żebro.
-Zabieraj łapy, Malik. - usłyszałam za sobą dobrze mi znane warknięcie. Wywróciłam oczami, a zaraz obok mnie usiadł Harry kładąc na czerwony okrągły stolik niebieską tackę z sałatką grecką, którą uwielbiam, sokiem pomarańczowym, mafinką z polewą czekoladową i lazanią. Dwa ostatnie dania należą do Harrego.
-Spokojnie stary. Przecież ci jej nie zabiorę. - zaśmiał się chłopak biorąc dłoń z mojego ramienia. Spojrzałam na swojego chłopaka, którego dłoń od razu znalazła się na moim udzie. Typowe zaznaczanie terenu. Nie protestowałam bo lubię jak okazuje mi bliskość i jestem uzależniona od jego dotyku. Działa na mnie w niewyjaśniony kojący sposób.
-Dziękuję. - powiedziałam uśmiechając się do niego. Chwyciłam za widelec i zaczęłam zajadać się sałatką. Uwielbiałam ją, a na szkolnej stołówce smakowała na prawdę dobrze.
-Przyjaciele moich rodziców wyprawiają bankiet w tą sobotę. Chciałbym, żebyś ze mną poszła. - powiedział, po czym napił się mojego soku. Spojrzałam na niego mając pełne usta sałatki na co cicho się zaśmiał. Pokiwałam tylko twierdząco głową uśmiechając się przy tym. Lubiłam bankiety. Zawsze wszystko na nich wyglądało tak pięknie, goście w wieczorowych strojach, pyszne dania. Jedynym minusem było to, że zawsze na nich było drętwo. Muzyka smyczkowa i te sprawy.
-Kto go organizuje? - zapytałam, po czym napiłam się trochę soku. Harry westchnął i podrapał się po karku. O nie. To zawsze źle świadczy.
-Rodzice April. - zaprzestałam ruchów widelcem w sałatce. Zesztywniałam w momencie, gdy tylko usłyszałam imię tej zdziry. April Bradley to była dziewczyna Harrego. Jest okropna i z całego serca jej nienawidzę. Wyzwalała w Harrym wszystko co najgorsze. Prowokowała go do tego, żeby bił się za pieniądze, brał narkotyki i zapijał się do nieprzytomności. April jest ładną dziewczyną i strasznie bogatą. Rodzice obojgu bardzo się lubią przez co ta szmata jest częstym bywalcem w domu mojego chłopaka co strasznie mi się nie podoba. W tamtym roku mieli jechać razem na wakacje do Hiszpanii, ale Harry nie zgodził się. Nie kazałam mu. On sam nie przepada za swoją ex. Co nie powiem bardzo mnie cieszy. Harry opowiadał, że wymuszała na nim zazdrość przez co tracił kontrolę nad sobą i wdawał się w bójki. Jak wielką suką trzeba być, żeby do takiego stopnia wywoływać zazdrość na swoim chłopaku? Wszystko skończyło się w dzień kiedy przyłapał dziewczynę na zdradzie. Ich rodzice nie mają zielonego pojęcia co działo się w ich związku. Zawsze grali przed nimi idealną parę. Pani Bradley jest zimną kobietą tylko i wyłącznie dla mnie. Robi wszystko, żeby mnie skompromitować i to na każdym kroku. Ciągle łudzi się, że Harry i jej córka wrócą do siebie i robi wszystko, żeby usunąć mnie w cień.
Nienawidzę April. Najchętniej rozszarpałabym ją na strzępy. Ciągle próbuje wrócić do Harrego i robi to w perfidny sposób.
-Musimy iść? - zapytałam po dłuższej chwili. Chłopak mocniej ścisnął moje udo.
-Moi rodzice są głównymi darczyńcami ich fundacji. - powiedział i słabo się uśmiechnął. Westchnęłam, po czym włożyłam do ust zieloną sałatę.  - Obiecuję, że znikniemy stamtąd jak najszybciej. - dodał, po czym trącił nosem moją szyję. - No dalej, skarbie. - szepnął, po czym ponowił swój wcześniejszy ruch. Lekko się uśmiechnęłam.
-Dobrze, ale jeśli zobaczę jak się do ciebie dobiera albo jej matka zacznie mówić coś o mojej rodzinie to wyjdę. - powiedziałam z powagą wypisaną na twarzy. Mój ojciec rozwiódł się z matką, która go zdradzała z każdym facetem napotkanym w klubie. Gdy byłam mała pamiętam, że nigdy się mną nie opiekowała. Zawsze robił to mój tato, albo nasza sąsiadka pani Cooper. To bardzo miła i sympatyczna kobieta i tak na prawdę to ona zastąpiła mi matkę w dzieciństwie. Jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Tata rozwiódł się z mamą, gdy miałam trzynaście lat. Ze względu na to, że miałam to naście lat mogłam odpowiadać przed sądem. Powiedziałam, że chcę zostać z tatą i tak pozostało do teraz. Ojciec jest menadżerem hotelu, ale nie zarabia strasznie dużych kokosów. Jednak starcza nam na normalne życie. Niestety nie ma go często w domu, ale nie winię go za to.
-Yhym. - mruknął, po czym pocałował mnie w skroń.
-Boże dajcie sobie siana ludzie! - jęknął Liam podpierając brodę o lewą dłoń i patrząc na nas z obrzydzeniem na twarzy. - Zaraz rzygnę. - dodał po chwili na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Zdecydowanie powinieneś znaleźć sobie laskę, stary. - Jay poklepał go po plecach śmiejąc się.
-Dawno żadna mu nie obciągnęła, dlatego jest taki nerwowy. - zaśmiał się Harry na co dostał ode mnie z łokcia w żebra. - Za co? - jęknął trzymając się za obolałe miejsce i patrząc na mnie z wyrzutem.
-Dobrze wiesz za co. - powiedziałam z grymasem na twarzy. - Nie martw się, Liam. Za niedługo kogoś znajdziesz. - powiedziałam posyłając mu szczery uśmiech. Payne to na prawdę fajny chłopak i jestem pewna, że za niedługo znajdzie sobie drugą połówkę.
-Dzięki. - bąknął na co cicho się zaśmiałam i dokończyłam jeść sałatkę, a Harry swoją lazanię co chwilę pod pijając mój soczek. Śmialiśmy się i opowiadaliśmy śmieszne sytuację, które przytrafiły się każdemu z nas. Między czasie zdążyłam zjeść sałatkę, a Harry lazanię i mafinkę.
-Nie byłem, aż tak pijany. - powiedział Niall na co Lucas zaśmiał się.
-Stary, zajebałeś mojej młodszej siostrze chomika i rzuciłeś nim krzycząc Pikaczu wybieram cię! - powiedział chłopak na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Uwielbiałam Horana! On zawsze zrobi coś zabawnego na każdej imprezie. Nawet nie musi być pijany, żeby coś odwalić i za to właśnie ma u mnie wielkiego plusa. Zabrzmiał dzwonek na co wszyscy jęknęli w geście niezadowolenia. Mam teraz matematykę z panią Jonas i sprawdzian z geometrii. Muszę się śpieszyć, żeby zająć ławkę na samym końcu. Zerwałam się z miejsca, pocałowałam swojego chłopaka w policzek i pędem ruszyłam pod sale, która na moje szczęście znajdowała się na tym samym piętrze co stołówka.
Weszłam jako pierwsze przez co uśmiechnęłam się zadowolona. Zajęłam miejsce na samym końcu pod oknem i czekałam, aż wszyscy przyjdą.
-Na ławce zostają tylko długopisy i ołówki. Macie czas do końca lekcji. - powiedziała pani Jonas i rozdała białe karki na, których było pięć zadań. Westchnęłam i wzięłam się do roboty.
Gdy zabrzmiał dzwonek kończący lekcje uśmiechnęłam się, po czym oddałam kartę nauczycielce. Wzięłam czarną torbę, wrzuciłam do niej przybory i ruszyłam do wyjścia. Wyjęłam telefon i odczytałam esemesa, którego przed chwilą dostałam od Harrego.

result-thumb

Serio Harry? Przecież dam sobie radę sama, poza tym El ma zupełnie nie po drodze. Mieszkamy w dwóch różnych kierunkach. Pójdę po prostu na autobus. Spokojnym krokiem skierowałam się w stronę przystanku, gdzie czekało już trochę uczniów. Stałam i wyczekiwałam pomarańczowego autobusu, który po chwili pojawił się przede mną. Kupiłam bilet i zajęłam miejsce obok jakiejś dziewczyny, która bacznie mi się przyglądała. Nie usiadłabym obok niej, ale tylko to miejsce było wolne. Autobus ruszył, a w głośnikach leciała przyjemna muzyka dla moich uszu. 
-Jesteś dziewczyną Harrego? - usłyszałam tuż obok siebie. Spojrzałam więc na dziewczynę siedzącą obok marszcząc przy tym brwi.
-Harrego Stylesa? - zapytała na co pokiwała szybko głową. - Tak. Coś się stało? - zapytałam lekko zaniepokojona. Czego ona chce od mojego chłopaka?
-Kiedyś ze sobą kręciliśmy. - powiedziała bawiąc się palcami w swoich dłoniach. Jej wzrok był skierowany w dół. Widać było, że lekko się uśmiechała. O co tu chodzi?
-Nie rozumiem do czego zmierzasz. - powiedziałam bacznie się jej przyglądając. Jest trochę dziwna. 
-Tęsknię za nim. Ukradłaś mi go. - powiedziała nadal nie odrywając wzroku od swoich dłoni. Co? O czym ta dziewczyna do cholery mówi? - Brakuje mi tego jak ostro we mnie wchodził, jak krzyczał moje imię, gdy szczytował.. - zaczęła patrząc prosto w moje oczy. Okej. Nie chcę tego słuchać. 
-Powiesz mi w końcu o co ci chodzi? - zapytałam zdenerwowana. Nie rozumiem dlaczego mi to mówi. Chce wywołać u mnie zazdrość? Che mnie zdenerwować? Jeśli tak to udało się jej. 
-Zrobię wszystko, żeby cię zniszczyć Carrie Wilson. - powiedziała z jadem w głosie. Czuję jak zimny pot oblewa moje ciało. W tym momencie autobus zatrzymał się na moim przystanku. W mgnieniu oka opuściłam pojazd i szybkim krokiem udałam się do domu. 
Co to było?

xxx
Cześć! Dodaję kolejny rozdział! Trochę jest w nim historii Harrego i pojawia się tajemnicza dziewczyna, która namiesza w ich związku w kolejnych rozdziałach. Do następnego ;)

4 komentarze:

  1. Nie wiem co napisać. Masz talent, kocham.Cię xd Ciekawe.co się.zdarzy na.tym bankiecie. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz szybko nexta! To jest świetne! Jesteś cudowna 💍

    OdpowiedzUsuń
  3. Pragnę kolejny ; **

    OdpowiedzUsuń