wtorek, 12 maja 2015

Zagramy?

Od trzech dni moich myśli nie opuszcza ta tajemnicza nieznajoma z autobusu. Zauważyłam ją na stołówce. Siedziała wśród osób z kółka teatralnego. Wnioskuję więc, że jest jedną z nich. Czułam się przez nią obserwowana. Kim ona była dla mojego Harrego? Albo co gorsza czy jest kimś nadal? Nie chciałam mu o tym mówić, sama nie wiem dlaczego. Układało się między nami tak dobrze, że nie chciałam tego psuć. Póki co nieznajoma trzyma się ode mnie na dystans z czego się cieszę. Nie lubię konfliktów. Harry oczywiście nakrzyczał na mnie za to, że wracałam autobusem. Wiem, że robił to tylko i wyłącznie dlatego, że się o mnie martwił. Strasznie się martwił.
-Tato? - krzyknęłam zdejmując buty, po czym odwiesiłam katanę na wieszak.
-W kuchni! - odpowiedział, a ja automatycznie skierowałam się w tamtą stronę. Zastałam swojego staruszka przy piekarniku w różowym fartuszku w białe grochy. Wyglądał na prawdę komicznie.
-Co robisz dobrego? - zapytałam siadając na blacie kuchennym.
-Specjalność szefa kuchni. - powiedział nalewając na patelnię żółtawego ciasta. - Naleśniki z bitą śmietaną, owocami, czekoladą i lodami waniliowymi. - momentalnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Uwielbiam naleśniki mojego taty. Są pyszne!
-Czy to jakaś specjalna okazja? - zapytałam patrząc na niego podejrzliwie. Tato nałożył naleśnika na talerz i zaczął przygotowywać go do serwowania.
-Czy kochający ojciec nie może zrobić już naleśników swojej jedynej córeczce? - zapytał urażony kładąc lewą dłoń na wysokości serca na co się zaśmiałam.
-Wybacz. - powiedziałam uśmiechając się i przyglądałam się swojemu ojcu. - Wybieram się dzisiaj na bankiet z Harrym. - powiedziałam na co tato spojrzał na mnie.
-Do kogo tym razem? - zapytał po czym wrócił do nakładania lodów na talerz.
-Do rodziny Bradleyów. - westchnęłam. Tato podał mi apatycznie wyglądający talerz z jedzeniem, po czym wrócił do smażenia kolejnych.
-Czy to nie przypadkiem bankiet twojej ulubionej koleżanki April? - zaśmiał się na co zgromiłam go spojrzeniem. Tata dobrze wiedział jak bardzo jej nienawidziłam.
-Proszę nie irytuj mnie. - syknęłam zdenerwowana. Nie dość, ze zbliża mi się okres jeszcze ten facet doprowadza mnie teraz do szewskiej pasji. Ugryzłam kawałek naleśnika i poczułam jak czekolada, bita śmietana i winogrono rozpływa się w moich ustach.
-Smakuje? - zapytał nakładając na talerz kolejnego naleśnika. Pokiwałam ochoczo głową i wzięłam następnego gryza. Zawsze przed miesiączką strasznie dużo jem i mam zachcianki na nietypowe rzeczy. - Masz już kieckę na ten bankiet? - zapytał biorąc gryza naleśnika.
-Nie. - powiedziałam z pełnymi ustami na co tata tylko pokiwał zrezygnowany głową. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam słodko w stronę taty na co ten głośno westchnął.
-Otworzę. - powiedział wycierając dłonie w pomarańczową ściereczkę.
-Kocham cię. - zaśmiałam się cicho pod nosem. Boże czy już mówiłam jak uwielbiam naleśniki? Zresztą kto ich nie lubi?! Nagle do kuchni wszedł mój tato z wielkim czerwonym pudełkiem w kształcie prostokąta z wielką biała kokardą na środku. - To do mnie? - zapytałam uśmiechając się od ucha do ucha.
-Na to wygląda. - powiedział wręczając mi pudełko, Przy kokardzie przywieszona była karteczka. Chwyciłam ją w dłonie i przeczytałam.

"Załóż ją dzisiaj.
Wybrałem ją z myślą o Tobie.
Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
PS. Już wyobrażam sobie jak mój kutas staje na Twój widok w tej sukience.

Harry xx"

Zaczerwieniłam się lekko. Harry zawsze miał niewyparzony język pomimo tego, że pochodził z dobrej rodziny. Szybko umyłam dłonie i wzięłam się za odpakowanie pudełka. Gdy uchyliłam wieczko moim oczom ukazała się miętowa sukienka.  Szybko wyjęłam ją z pudełka i dokładnie się jej przyjrzałam. Była na prawdę piękna i musiała kosztować fortunę. Nie lubię jak Harry daje mi drogie prezenty bo robi mi się głupio, że ja nie mogę podarować mu czegoś równie kosztownego.
-Będziesz wyglądać jak księżniczka. - skomentował mój tato przyglądając mi się z uśmiechem na twarzy. - Jesteś z nim szczęśliwa, huh? - zapytał po chwili. Spojrzałam więc na niego i odpowiedziałam.
-Tak, bardzo. - ten tylko podszedł i pocałował mnie w czubek głowy.
-Cieszę się, że o ciebie dba. W innym przypadku powiesiłbym go za jaja. - wybuchnęłam śmiechem słysząc to co przed chwilą powiedział. Mój tato lubił Harrego, zresztą z wzajemnością. Dogadywali się jak starzy dobrzy kumple. Cieszyłam się z tego.
Po dokończeniu posiłku udałam się na górę zabierając ze sobą sukienkę. Delikatnie położyłam ją na łóżko tak, aby przypadkiem jej nie uszkodzić. Była śliczna. Szybko poszłam do łazienki i wzięłam orzeźwiający prysznic. Umyłam włosy swoim ulubionym jabłkowym szamponem, po czym wysuszyłam je dokładnie, a następnie podkręciłam lekko końcówki dzięki czemu otrzymałam efekt o jakim marzyłam od dawna. Następnie nałożyłam podkład, następnie puder i zrobiłam czarne kreski eyelinerem. Następnie pomalowałam rzęsy nadając im większą gęstość jak i długość. Pomalowałam usta lekko różową szminką, założyłam nową bieliznę, która świetnie dopasowuje się do ciała. Następnie ostrożnie założyłam sukienkę. Pasowała idealnie. Dobrze opinała moje ciało dzięki czemu ukazywała moje krągłości. Założyłam czarne szpilki z platformą, ale to za bardzo nie pomogło bo sukienka i tak trochę włóczyła się po ziemi, ale nie przeszkadzało mi to. Zabrałam z szafy czarny płaszczyk oraz tego samego kopertówkę - spakowałam do niej telefon, chusteczki, puder oraz szminkę i ruszyła  powoli schodami na dół między czasie zakładając płaszcz, który sięgał do połowy ud.
-Mam nadzieję, że odprowadzisz ją całą i zdrową do domu. - zaśmiał się mój tato, gdy znalazłam się już na dole.
-Będę nocować u Harrego. - powiedziałam podchodząc do niego i całując w policzek na pożegnanie. Spojrzałam kątem oka na swojego chłopaka. Miał na sobie idealnie dopasowany czarny garnitur, pod nim białą koszulkę i zwykły czarny krawat. Wyglądał gorąco. Włosy miał lekko ułożone, ale i tak miał klasyczny nieład na głowie.
-Jak to? - zapytał zdezorientowany patrząc to na mnie to na Harrego. - Nie wracasz do domu? - dodał. Pokręciłam przecząco głową uśmiechając się lekko.
-Nie, do potem! - krzyknęłam wychodząc z mieszkania, a zaraz za mną mój chłopak. Ruszyłam prosto do samochodu i nim Harry zdążył otworzyć mi drzwi zrobiłam to sama na co westchnął i po chwili siedział na miejscu kierowcy. Ruszył powoli z podjazdu i ruszył w stronę miejsca gdzie miał znajdować się bankiet.
-Zdejmij płaszcz. - powiedział na co popatrzyłam na niego zadziornie się uśmiechając.
-Dlaczego? - zapytałam chcąc się trochę z nim podroczyć. Położyłam więc swoją lewą dłoń na udzie chłopaka i zaczęłam powoli sunąć wyżej. Harry niespokojnie poruszył się na fotelu, poluzował lekko krawat i mocniej chwycił kierownicę. Och, jak ja uwielbiam patrzeć jak jest wobec mnie taki bezsilny.
-Nie zadzieraj ze mną. Wiesz, że ja też jestem dobry w tę grę. - powiedział z tą chrypką w głosie na co lekko przygryzłam dolną wargę.
-Zagramy? - zapytałam na co chłopak spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam iskierkę pożądania. Posłałam mu lekki uśmiech i przechyliłam głowę na prawą stronę.
-Wiesz na co się piszesz, skarbie? - zapytał zatrzymując samochód. Czerwone światło.
-A czy ty wiesz na co się piszesz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie na co chłopak posłał mi ten śliczny uśmiech, który ukazywał jego głębokie dołeczki, ale spoważniał, gdy tylko moja dłoń znalazła się na jego już lekkim wybrzuszeniu. Zacisnął mocno szczękę jak i powieki i odchylił głowę do tyłu opierając tył głowy o czarny skórzany zagłówek. - Nadal myślisz, że nie mam szans? - zapytała, a gdy nie odpowiedział mocno ścisnęłam jego przyrodzenie.
-Kurwa, nie. - syknął, aż nagle usłyszałam dźwięk klaksonu. - Cholera. - warknął chłopak naciskając pedał gazu i ruszając dalej. - Wszystkie chwyty dozwolone? - zapytał, gdy ja delikatnie jeździłam paznokciami po jego wybrzuszeniu.
-Tak. - powiedziałam, po czym nachyliłam się tak, aby mieć dobry dostęp do szyi Harrego.
-Carrie.. - warknął, a ja kątem oka zobaczyłam jak knykcie chłopaka są coraz bielsze.
-Hm? - mruknęłam, po czym zaczęłam składać delikatne pocałunki na linii jego szczęki, a następnie schodząc niżej na jego szyję. Usłyszałam ciche jęknięcie, a po chwili samochód zatrzymał się przed ogromnym budynkiem.
-Przygotuj się bo zamierzam doprowadzić cię do szaleństwa, księżniczko. - powiedział patrząc prosto w moje oczy. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
-Tak samo jak ja ciebie, kochanie. - szepnęłam i wpiłam się w jego usta. Jego dłoń wylądowała na moim policzku, a język prosił o dostęp do wnętrza moich ust. Jednak nie pozwoliłam na to.
Nie będzie tak łatwo, kotku. 
Przygryzłam jego dolną wargę i lekko za nią pociągnęłam, a następnie odsunęłam się i spojrzałam prosto w jego ciemne oczy.
-To będzie ciekawy wieczór. - szepnęłam, po czym chwyciłam za klamkę i gdy chciałam wsiąść ktoś mnie uprzedził i otworzył mi drzwi. Okazał się być to lokaj. Podziękowałam mu cicho i czekałam, aż Harry do mnie dołączyć.
-Tylko go nie zepsuj. - warknął podając młodemu chłopakowi kluczyki.
-Tak, sir. - odpowiedział lekko przestraszony, po czym wsiadł do pojazdu i odjechał. Harry objął mnie w tali i oboje weszliśmy do środka wielkiego budynku.


xxx
Oto jest kolejny rozdział! Mam nadzieję, że wam się podoba *o* kolejny powinien pojawić się za niedługi czas^^ dziękuję za komentarze i do następnego ;) 

4 komentarze:

  1. No ten bankiet faktycznie może być ciekawy :d

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha czekam na kolejny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  3. *0* Kocham! <3 <3 <3 Awwwww. :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie natrafiłam na twojego bloga i jestem pod wrażeniem ^^ Zakochałam się po prostu ;3 Będę wpadać i czytać kolejne rozdziały, bo są cudowne ;D Masz talent, myszko ;* Z niecierpliwością czekam na nexta ;>
    Życzę weny i buziaki xx

    Zapraszam też do mnie - https://you-will-always-be-my-property-harry.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń